Analiza wiersza 'samotność' KK Baczyńskiego


graphics CC0 

„Saotność”
O! nie jestem człowiekiem: huczy noc nade mną.
Płomień mój jak anioły odchodzące w ciemność.
Ogromne, całe w blasku sine piętna czasu
jak odrzucone w wieczność pokolenia głazów.
O! nie jestem człowiekiem. Koła nieboskłonów
trzeszcząc suną przeze mnie ziemią ocaloną.
Ocaloną? Czas taki: tak dawno; już nie wiem,
już nie pomnę, kto ziemię tak odcisnął w niebie,
wiem tylko żem zgubiony, o, ten czas bez ludzi
to bez twarzy zwierciadło, które z wolna studzi
jakieś płomienie mroczne, kształty w siebie zbiera,
i ja w nim bez odbicia, i ja w nim umieram.
O,, dajcie mi spojrzenie, przywróćcie choć przyśpiew
żuków w lwiej paszczy, choć do oczu liście
mi przyłóżcie, bym poznał jeden nerw nie ciemny
i jeden kolor żywy i nie nadaremny.
Nie ma ludzi. To tylko tragiczność tak krzepnie
w pomniki fantastyczne rosnące beze mnie
i poza mną rosnące. Wzrok ich jak zasłona
i za grzech pierworodny odjęte ramiona.
O, daj mi ten grzech poznać. Nikt na mnie nie woła.
O, daj mi choć szatana poznać, lub mi daj anioła.
0, wróć mi czyn przedwieczny lub milczenie wróć mi,
abym człowiekiem chodził między tymi ludźmi,
których pamiętam jeszcze i których ujrzałem
w widzeniu ostatecznym. Niech się staną ciałem.
A ja spośród ciemności widzę tych, co niosą
swoje stopy przez ogień i przechodzą boso
po tych zgliszczach pożogi, którą sami wznieśli
i której na ramionach wątłych [nie] unieśli.
A ja spośród ciemności tych widzę, co bluźnią,
bo na zmartwychpowstanie przybyli za późno,
i tych, co ściąwszy serce czyjeś jak kwiat ciszy
płaczą z ognistej studni, gdzie ich nikt nie słyszy.
I czuję na swych oczach dłonie potępione,
co niewiarę i ciemność na dzieci włożyły
i tych, którym starczyło do pół-zbrodni siły,
a cały grzech przez wieki niosą na ramionach.
A ja spośród ciemności. 0, ja nie człowiekiem,
ja tylko głosem bożym zbawionym od piekieł,
któremu – odciętemu od ust wzdętych nieba –
czynów boskich nie stało, a ludzkich nie trzeba.
29 IV 1942 r.

Autor: Krzysztof Kamil Baczyński
Analiza:

Krzysztof Kamil Baczyński to poeta naznaczony piętnem nazistowskiego totalitaryzmu. Młody ambitny człowiek z pokolenia Kolumbów. Głębokie tradycje patriotyczne wyniósł z domu. Jego ojciec był żołnierzem Legionów Polskich i tajnym oficerem tzw. „Dwójki” WP. Uczęszczał do elitarnego gimnazjum, angażował z rówieśnikami w działalność patriotyczną, to młodzież Szarych Szeregów i Grup Szturmowych, młodzi polscy patrioci wychowani w poszanowaniu i kulcie dla Ojczyzny. Organizacje te brały udział w obronie suwerenności Polski, głównie zajmowały się sabotowaniem Niemców okupujących Stolicę, finalnie brał udział w Powstaniu Warszawskim 1944. Baczyński należy do pokolenia literatów urodzonych około roku 1920, (urodziny Baczyńskiego 22.01.1921 r), ich młodość przypada na okres II Wojny Światowej. Liryka tego pokolenia nacechowana pierwiastkiem patriotycznym nawiązuje koncepcyjnie do wzorców romantycznych i charakteryzuje licznymi odwołaniami do postaw irracjonalnych również do przekazów biblijnych – między innymi do spełnionych i niespełnionych wizji Apokalipsy, świadomie i bezpośrednio kierunkując treści i przekaz emocjonalny na bunt przeciw okupantowi. Cechy: Liryczna analiza dziejów ludzkości i roli jednostki w świecie napiętnowanym hitlerowskim totalitaryzmem. Poezja nacechowana cierpieniem, kolorem krwi, wymiarem bezradności i okrutnej samotności jednostki, w dziejowej martyrologii uciemiężonego Narodu polskiego. W wierszu „Samotność” wojenna rzeczywistość standardowo zdominowała świat widziany oczami podmiotu lirycznego (jak się domyślamy to obraz zanotowany w pamięci samego poety) – płomienie, palby wystrzałów, blask, oraz nadciągające z nieba zagrożenie można odczytać jako poetycki szkic nocnego bombardowania Stolicy – przez Luftwaffe. Notabene poeta w tym czasie często doświadczał niemieckich nalotów. W wierszu Baczyński użył wyrazistych środków stylistycznych. To: anioły odchodzące w ciemność, blask, hucząca noc, płomienie – poeta świadomie buduje klimat grozy i ogólnej bezsilności. Cytat: „ten czas bez ludzi to bez twarzy zwierciadło, które z wolna studzi jakieś płomienie mroczne, wiem tylko żem zgubiony, o, te, kształty w siebie zbiera, i ja w nim bez odbicia, i ja w nim umieram” wyraża marazm egzystencji młodzieży warszawskiej. Widzimy świat ludzi skomunikowanych w bólu, również tych którzy zadają cierpienie, nazistowskich okupantów (Niemców), Baczyński porównuje tę rzeczywistość do zwierciadła ono studzi płomienie – może to wygasające leje po bombach, lub płonące mieszkania, albo – zimne już gruzowiska? Wydaje się że, wiersz to przesuwające się klatka po klatce emisje wystraszonych twarzy, symboliczne lustro w treści wiersza nie oddaje odbicia samego poety – on wyraźnie przeczuwa i widzi swój koniec. Wiersz napisany w 1942 roku , (a więc na 2 lata przed jego śmiercią). Baczyński zginął w Powstaniu Warszawskim 4 sierpnia 1944r. W wieku 23 lat., tu w dalszym etapie utworu poeta tęskni za czasem wolności i miłości, za normą ukojenia duchowego. Chciałby ponownie usłyszeć przyśpiew żuków, ujrzeć kolorowe liście, doświadczyć okiem barw po wielu miesiącach spędzonych w wojennym szczurzym mieście bez koloru. Baczyński introwertycznie cierpi, lecz stopniuje opis, w świadomości realizacji przekazu dla przyszłych pokoleń, gwałty i przemoc przeplatają i wchodzą w respons z marzeniami o normalności. Oto człowiek w poczuciu własnego odczłowieczenia, niespełniony, w pragnieniach osobistych – pisze przecież: „daj mi ten grzech poznać. Niech na mnie nie krzyczy”– może to być śmielsze odwołanie do braku doświadczenia w wymiarze miłości erotycznej, o której każdy statystyczny młody człowiek snuje refleksje, nostalgia za przyrodą, unerwieniem liścia przyłożonego do oczu, lub paralela do koncepcji zaświatów, jako enklawy gdzie przebywają ciała i dusze jego przyjaciół – tych co zostali zamordowani. Dlatego poeta ma w planach zostanie szatanem albo aniołem, dla niego nie jest istotne – kim, byle tylko spotkał swoich bliskich w zaświatach. Jakże tragiczna relacja, Baczyński spisuje na straty „tych co bluźnią bo na zmartwychwstanie przybyli za późno” – oto obraz ludzi którzy spieszyli innym na ratunek, lecz nie zdążyli. Przeklęta wizja śmierci miesza się z troską o tych co przeżyli, rozpaczających, o rannych i upokorzonych, pogrążonych w żałobie, sumuje z normą wszechobecnego kalectwa przyjmując niespotykane dotąd w historii rozmiary katastrofizmu cywilizacyjnego. Baczyński nie potrafi już sobie poradzić. Kolejny cytat: „Nie ma ludzi”. Dawni przyjaciele, rodzina, znajomi – teraz zamieniają się w pomniki, powstające wskutek „krzepnięcia tragiczności”.’ Ludzie zerkają przez „zasłonę”, nie mają ramion, zostały odjęte „za grzech pierworodny”, to bezpośrednie odwołania biblijne oraz komparatystyczny opis apokalipsy Stolicy. Podmiot idzie, ogląda zgliszcza zbombardowanej Warszawy, spogląda coraz dalej i głębiej, lewituje w stanach podświadomych, odbiera bodźce somatyczne – jest mu niedobrze, mdli go, lecz idzie dalej – a może zmierza – prosto na cmentarz?, ( to reakcja na stres Warszawa przypomina cmentarzysko po bombardowaniu) – w metamorfozach podświadomości dokonuje uosobienia pomników, (to rok 42)- jest tu niedokładne odniesienie do tablic zdobiących groby zmarłych, być może wizja odbić w płytach nagrobnych ludzi martwych za życia – to metafora, „pomniki fantastyczne rosnące beze mnie i poza mną rosnące”– twierdzi Baczyński, pomniki – obrazy ludzi realnych, obojętnych na zło – wskutek wojennej traumy, umartwionych duchowo podmienionych w zombi, zatraconych w swym człowieczeństwie, tych którzy stali się nikim i niczym – zerem biologicznym, tych co są poniżeni, klinicznie epatują trupim odium, z sercem z kamienia współistotni, pozbawieni nadziei, zimni, nastawieni tylko na przeżycie albo na krótką śmierć. Oto kolejne epitafia, kamienny twór epoki. Ziemia NN-ów. Gazy, a w 44 roku będą – już tylko kanały. To jest samotność nie do zniesienia. I stąd pewnie taki a nie inny pomysł na tytuł tego wiersza. Ta tytułowa samotność przytłacza czytelnika dojrzałą myślą filozoficzną w opisie totalitarnej epoki, zagląda nam w duszę oczami poety, i głęboko poniewiera ludzkim sumieniem.
przez: Tomasz Kucina vel. @Zagonbzu

Komentarze