Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2019

Przedstawienie

Obraz
graphics CC0 teatr cudów. z pinakes. z pomalowanych dekoracji na linach spuszczają bóstwa prosto na pomost marionetek są pacynki. aktorzy używający masek oczy zaszklone cieniem nadziei Sofokles mądrzejszy od Ajschylosa wprowadza trzeciego aktora przypadkiem życie teatru staje się walką zbrukana prawda przetrwania na stoku wzgórza histeria ogarnia Koryfeusza z kuluarów suflerzy idą na paraskenion orchestra wsparta na kole mutanci biorą się za kiełbie łby a gdzieżby? zdzierają peruki tałatajstwo z widowni w zachwycie szarfa na theatron widownia krzyczy: koturnem! a w kanał spływa pierwsza wotywna krew sceniczna nie ma jeszcze mimów ich czas dopiero nadejdzie w święto winobrania w małych Dionizjach upiją boga Milczenesa zbawienna libacja. aż wreszcie zapanuje wściekle oczekiwana cisza. nakarmi pantomimą Αντίο μου μαριονέτες — listopad 2014 autor: Tomasz Kucina

Topielice

Obraz
graphics CC0 tu kraj lechickich Słowian może ci go opowiem? nie tupać w ziemię na wiosnę urodzi lilię i sosnę po deszczu w marmurowych pałacach rosy oddech dudni w popiersiach hipnozy stada białych łabędzi ziemia do wody pędzi brzemienna – z leśnych amuletów tam na brzegu księżyc w nowiu – tańce utopielic sfery chtoniczne jeziora tatarak – kalmus ajeru – zawoła świetlik rusałką Gopła tu każda wiedźma ćmi mokra jedzą bób – iskają – szyją buty blade cery – wianki z ruty żmija błotna co krok nowa nimfa wodna i nowa inna kałuża śpiew anieli – głowa próżna tańczą – piją soki z topielców tylu na głowie tylu na sercu w nurtach jezior śpią upici żaden Asgard – łańcuch fortów bobrów gardariki chcesz?… przybywaj… lecz strzeż się naszej mistyki —— autor: Tomasz Kucina

Golf Marii Stuart

Obraz
graphics CC0 (poezja absurdu) pod Warszawą w polu golfowym w Rajszewie – posadzono buraki i nie przyleci Eldrick Tiger Woods ponoć golfa wymyślili szkoccy pasterze owiec i chętnie grywała w golfa Maria Stuart więc – gra rozpoczęta In manus tuas, Domine – krzyczy królowa w ostatnim akcie w grze w swoje caddie ciach! – kat uderza trzykrotnie – a głowa tocząc się po podeście – wpada prosto w trawiasty fairwar pola golfowego tymczasem 2gi gracz albatros – sweet stopem kija zwinnie pakuje ją do osiemnastego dołka gdy gra tak zmierza do absurdu i kulminacji greenkeeper podnosi i chowa perukę Marii Stuart – zaś marker w karcie wyników – zapisuje: to nie jest KREW! …to tylko sok z buraka po fakcie markowanie na greenie – za bezcen opchnęli jej starego golfa — autor: Tomasz Kucina

Koperkowy róż

Obraz
graphics CC0 Julka zbiera po drucie. wola w niewoli łączności dwukierunkowej na dodatek spóźnionej bo stacjonarnej. dzwoni Dzidka. kolejny przepis na życie. Julka w stresie. słyszy że przywiązana do domu jak locha do koryta. przybiera na wadze deliberując kolor gumigutowy po blodpuddingu z borówkami. więc sraczka w odcieniu ciemnej acz częściowo transparentnej musztardy. Dzidka dzwoni ze Szwecji. opowiada z pietyzmem:  swój drewniany domek pomalowała modną czerwienią z Falun. pod rdzawym domkiem w ogródku posadziła balearskie bukszpany a ich szarozielone liście lecz bliższe xanadu są śliczne jak oliwin w pierścionku zaręczynowym podpierdzielonym przez kochanka. w zasadzie wolność racji. na prawie- to naturalizowana Szwedka. pan Lindgren miejscowy jubiler z uporem maniaka twierdzi… iż peridot jest bazowym kolorem drogich oliwinów. za to nieślubna córka Dzidki uwielbia kredki Crayola. różowomagentowy razzmatazz ulubioną kredką małej Kaysy. poirytowana matka… labiedzi… że to aberrac

Gaudeamus igitur

Obraz
graphics CC0 (radujmy się więc) moje salto mortale kiwam brzydkie słowa w czasach huraganów gdzie bajzel i bezhołowie liczykrupa płaci kurwom w złotówkach świata pandemonium i co nam zafundowali apostołowie wolności? pretorianie stali nie mogą udźwignąć rynsztunku odrywają pagony srają na papier adherenci pokoju demolują konwencje gaudeamus igitur – nie jesteśmy z Sorbony niemy krzyk obowiązek poety – któremu jeszcze zależy na skrawku obyczajnego słowa gdzie młodość od siebie wymaga i kwiat pachnie we włosach nietykalnej dziewczyny to moja suplikacja – moja barkarola odcedzić potwora spaghetti od słupa hańby pozostać w opozycji do urzędu terroru — autor: Tomasz Kucina

Nasz fiord

Obraz
graphics CC0 będziesz za chwilę fiord lodu i depresji idź dalej po stopniach milczenia wspinaj po czaszce deszczu chyląca ku niżom spoglądająca w wąwóz zgiełku w sprzęgle zapamiętania dźwięk spłaszczy echo i przemieści wolno ci możesz być niepozorna stąpać po kamieniach ciszy guślarkę bierz – niech odczyni rytuały jeśli wyruszysz rankiem zaćmisz kurkumą rosy w firankach słońca rzęsa wibruje powietrzem ze mną będziesz – myśl urośnie do szczytu odkryje krater – przemieści puls są gesty ciała wzburzone fale wzroku uśmiech w kąciku pożądania weź tedy serce ono zakrzyknie obrazem – stanie pod mostkiem limfocytów spotkasz sumienie będzie tam czekać w zaułku ludzi wiecznych – po których wtórują liczne słowa autor:Tomasz Kucina

Im dalej

Obraz
graphics CC0 zabawne. dalekowzroczność jest oznaką bliskości uznanie przez teleskop wiara w niebieskie i czerwone efekt Dopplera świat ciągle się rozszerza pod glansem innych słońc szukamy ciepła na placach wielkich miast mrużymy oczy szukając swojego idola choć obok błyszczą skarby naszego życia powieka pełga opis marzeń zahacza o serce owacyjne dudnienie następnego zauroczenia w tubalnych pociągach w przedostatnich przedziałach kładziemy akcent na wzmocnionym wydechu rozkochanej sylaby przez palec na mapie dotykamy swojego nieba a potem podniebienia delektując się smakiem daktyla z Miami skracamy dystans do marzeń autor: Tomasz Kucina

World Tade Center - widmo podłej zdrady

Obraz
graphics CC0 - W odległym kraju urosły dwie góry prężąc pierś dumnie w świecie popkultury w kraju gdzie kręgi toczą z chmur kondory a prawa strzegą błyszczące sensory. Tam wzrosły góry – w poklasku owacji dla dobra ludzi demo_fascynacji były symbolem władzy i potęgi… Lecz dziś na masztach wiszą czarne wstęgi. Skrzydlaty łoskot rozdziera wnętrzności łamiąc zasady ludzkiej intymności i w kłębach dymu i w ognia blasku sypią się góry – jak zamki z piasku. A ludzie patrzą… na szał opętania rosa na rzęsach obraz im przesłania łzy płyną strugą – wielkie jak cekiny. Stygną w bezruchu ludzie manekiny. Otwarte usta wzute w tło purpury. Przymknięte oczy widzą gór kontury. Lecz ich już nie ma – przykryły szkielety mężczyzny – dziecka – i młodej kobiety. Chwila nadziei człeczego pospołu… czy góry wstaną jak feniks z popiołów? Lecz nadaremne litosnych marzenia… Krew płynie rzeką ludzkiego istnienia. Echo tragedii w rytmach rezonansu przybiera postać szaleństwa i transu i pali mosty ze stanu d

Globalne spojrzenie

Obraz
graphics CC0 każde spojrzenie może być  plenarne to część bilansu bardziej zbiorowego oglądasz chleb. odczuwasz głód jak ktoś nieważny jak ktoś z przedpiekla trzeciego świata obejrzyj chleb od każdej strony zresztą to wcale… nie musi być chleb… na przykład bocian którego wołasz po imieniu ten sam… co uwił rodzinne gniazdo w faktorii twojego siedliska a wcześniej z lotu ptaka widział ból. afrykański syf  i malarie… nad transgranicznym głodem plemiennym przemycił skrzydło zatrzymał w locie i przejrzał się w krzywym zwierciadle globalnej wioski a innym razem….wilk barbarzyńca dziki. porządny. i nieufny co łypie ślepiem nad doliną odczuwa zew natury dosięga wzrokiem hen – daleko i wyje nocą do księżyca jak ryba. która widzi barwy lecz nie rozróżnia ich odcieni łypiemy w świat zaklęty z bólu i cierpienia nie rozumiemy jak z tym walczyć i… wszyscy się czujemy podle… lecz świata nie zdołamy… zmienić! — autor: Tomasz Kucina

Bóg

Obraz
graphics CC0 opowiem ci o moim prawdziwym Bogu ludzkim i nieskomplikowanym objawionym z poświaty przemienienia strumyka i kwiatka w szacie z blasku litości i Miłosierdzia taki godny i świadomy gdy przylgnął do Drzewa Zbawienia wieczny i cielesny po trzykroć upadał lecz zawsze podnosił hologram oddał w lniane płótno i chodził często po ścieżkach pseudooświeconych i opętanych wyżej chciał Go unieść szatan aż pod himalaje hipokryzji nic: żaden pokłon! przychodzili do Boga królowie i trędowaci nie pomógł im Empedokles i Pitagoras monizm Eleatów a On dał im wszystko przychodzą do dzisiaj niepewni – względni – intencjonalni klękają pochłaniają Wielką Moc a On spogląda weń i milczy wskazując na swoje Miłosierne Serce — autor: Tomasz Kucina

Wela - czyli Słowian zaświaty, a obok - nasza ziemia

Obraz
graphics CC0 - Kirowie – bogowie Drugiego Działu rozciągają – Welę – z małego punktu materii zaświaty rodzą kształt! Czarnogłów – i – Białoboga ustalają: strony. pory. i kierunki widać już środek boki oraz krawędzie dół i góra. wszelkie wektory. ze zwrotem i kursem rozciąga czar– Wela – jak guma na wierchy i przepaście strona wierchnia. to – Niwa wnet wyrastają szczyty. jako – Góry Białoboskie a niżej przepaście namaszczone – Nawiami cały mikrobiom zaświatów ożywa nagle po – Nawiach – mchem porasta – Ziemica welańska z – Otchłani – po – Piekło. pionowo. w dół a w poprzek i górę. aż po sam – Raj dwugłowa – Jaruna – w paszczach rozciąga – Welę na cztery strony: janmną. rujną. jesienną…i kostromną pobudzając cykle górotwórcze. skały zmienia w płynne żelazo to córka – Swąta i – Wspóry. czyli – Strąprzy rodzeństwo –Weli – to: układny zaczyn twórczy i porządek na skraju – Weli –włóczy się – Jesza – co dotknie zmienia w złoto to druga siostra. ubiera świat w barwy jesienni od –Raju –do

Książę

Obraz
graphics CC0 - Ku Pamięci bohatera narodowego: księcia Józefa Poniatowskiego pociąga cugle i obala konia co widział książę, może Anioły w neutralnej bieli? swych adiutantów, grób Agamemnona, kiedy już wiotki wpadał do Elstery? jeszcze się broni, szepcze o honorze czemu tak stromo? grad kul świszczy wokół, o czym tak myśli? pendent z białym orłem, żałości łezka w oku patrioty, co plotła dusza gdy brała go rzeka? że jeździł pierwszym modnym kabrioletem?, otwarty powóz, koniom duszę sprzedał, nasz książę Pepi tuli doń kobieta, do bon vivanta – suknia kolor heban, czerwone usta uznanej śpiewaczki, z pomarańczarni pachnąca niewiasta, słyszy jej głos aplauz i oklaski, śliczna metresa Małgosia Sitańska klawicymbały, podwiązka z nierządu, darzą w pamięci konne kawalkady, Zosia Czosnowska w fanaberii dąsów, nocne przejażdżki nago po Warszawie, uchwycił cugle – osiem tu ogierów czarnych i rosłych kiereszuje pamięć, skrzypi kareta karbowany welur, a ona krzyczy: „książę! mój szatanie!” lam

Dajmonion

Obraz
graphics CC0 - O brzasku, na łące w źdźbłach się roztańczyły natchnienia i muzy, cudne suweniry. Dziś snułem po rosie tamburyn mnie czesał, zielone gazony w kwiecistych bukietach tuliły me stopy w słodkości dotyków i jakbym rytm uplótł z anielich kosmyków. Cichutko stąpając w zielonej histerii w szaleństwie zapachów nieznanej materii spostrzegłem jak wiatr wypłoszył dmuchawce, Wtem cień nieznany się przejrzał w sadzawce, i chyba zagrała na flecie Euterpe by uśpić w mej Duszy markotną rozterkę, A może w ukryciu przemknęła Kaliope nurzając w strumieniu wysmukłą swą stopę? Rusałek i syren kordony w jęk zwiodły, w skroplonych kinezach zmawiały mdłe modły, szpalery dziwożon zaczęły tu pławić, miraże, chimery, ułudy, deja vu. I coś tam zadęło z obłoku tumanów porwało w przestworza z mogilnych kurhanów drobiny fluidów astralnej istoty, a poblask bił od niej miedziany i złoty. Przemknęło z łun widmo jak w domu Usherów W mig ruczaj zawodził wśród łęgu kraterów i spięło gdzieś niebo i

Truizmy z planu filmu Malena

Obraz
graphics CC0 Monica Bellucci… jej usta malinowe nuty nieprzemierzona przestrzeń warg na interpunkcjach włoskich mat tetrastych tego nie wyrazi ile by mogło się wydarzyć Malena Scordia plus męski dinks prowincjonalnych chamów – wikt dekoratywny sposób bycia jej differentia specifica ów sycylijski delikates dla zamydlenia oczu – latem Giuseppe Tornatore może ten przerysował kwiat mimozy rzecz jasna w sensie: clou. rzemiosła które w świat liczn(e)m kadrem poszło piękna Malena… czar kafejek pod jej umizgi chłop się ściele szast-prast dziesiątki fatygantów którzy by chcieli musnąć – lancą tu belle femme niewieścim pluszem włoskie porywa kapelusze superlativus mdłej duszności zaprasza licznych… do miłości ja. con amore. zdzierżyłbym prędko jej wyuzdany głęboki dekolt te oczka zełknął wręcz naiwne idem per idem „kurewsko” piwne buc! statystyczny gen populacji z „świątyń płodności” kapo ipsacji może w Cefalu w Lido Mazzaro? pizza i wino… albo makaron! wiem! ten scenariusz. chłop bez ogła

Marc Chagall przyjeżdża

Obraz
graphics CC0 - pierwsze dni w mieście światła… niedola ze sztuką bez przerwy kombinują: jak tu zarobić na siebie bonjour Marc!… gonisz czasem pod żaglem elizejskie pola spragniony zrywu. na lotniach przestrzeni brązowy. zgniłozielony… w kolorach parkujesz! w hotelowym pokoju Viki Meklera vis-a-vis Odeonu perswaduje życie tu. w malutkiej pracowni pisarza Erenburga Chagall doświadcza biedy przemaluje mierne pejzaże by zaoszczędzić na zagruntowanym płótnie  i uwierz!… noce są wtedy gwiezdne. ciepłe i magiczne francuskie kawiarnie. sefardyjski Żyd Modigliani metresy. tańce. euforia… riwiera Picassa i Matisse’a w oparach absyntu gwarno. duszno. no i… zielono! w ciemniach golasy ukropione haszyszem kobieta pod czarną koronką „Akt z wachlarzem” karczemna barwa uchodzi z Van Gogha i Gauguina proroctwo pamięci od nabistów… Chagall – dosięga zauroczenia sur-naturel ! doprawdy… nadzwyczajny… a jego pracownia w La Ruche? jedna ze stu czterdziestu ciasnych i zadusznych do rozwartych okien d

Zaślubiny

Obraz
graphics CC0 Błękitna Armia w Pucku Bałtyk się wzruszył znów po ludzku od bram do powitalnych westchnień tu każdy patriota tęskni drewniany pal i z Białym Orłem Gryf zaś z Pomorza portowe Godło panien sukienki jasnoniebieskie niejedna woli tych bardziej męskich poranek chmurny żarty z Grenzschutzu bliżej im było chamstwem do buszu Batalion Morski obok pochylni stawia maszt dumny polski stabilny dziesiątki kutrów w gali flagowej stają na baczność mundur galowy już głośno grają marsz generalski panny się wdzięczą Chłopcy poważni zaraz po mszy Biskup polowy udziela wszystkim błogosławieństwa słychać szum Morza i polskiej Mowy kanon patosu i dostojeństwa na kasztanowym rumaku włoskim jedzie w asyście Patron Wolności obok pułkownik Stanisław Skrzyński panny biust prężą andaluzyjski zeszli z pochylni prosto do Morza konie parskają akademicko wręcz poetycka apoteoza pegazy w morzu – w pęcin połysku kopyta w wodzie – Generał posłał: dwa platynowe niesie pierścienie adiutant młody nie zna

Sztuka

Obraz
graphics CC0 - co za prymitywny świat zboczył z drogi przyzwoitej za pohańcem młoda klacz rzuca biodrem sztuka mitręg dla hołoty rozjątrzonej to jest mega trudny wiersz skąposzczety obojnacze wiją się i krzyczą: bierz! w trawestacjach [pro]_robaczych cóż za heretycka treść tu przemawia do pokoleń numizmatów głuchych brzęk złap za udo twierdzi goleń społeczeństwo hedonistów optymizmu lepki gang zamordystów – łgarzy – mętów cały obsceniczny klan teatralnych argumentów sarkastyczny uwiąd klęp byle krótko – byle szybko szpetna scena – kurtyn bieg role szyte grubą nitką w tym teatrze na paradyz zawsze zapraszają cię byś zostawił im pieniądze w zafajdanym atelier to jest sztuka prędkich zbłądzeń alboż w garderobie tłok z lycry ze spandexu panie wyprężają twardy biust notorycznie wyuzdane cichodajki złotych rymów scena od slangersów drży więc gotowy do awantur patogenny samców gzyl onageria samogwałtu! — autor: Tomasz Kucina

Pszczoła

Obraz
graphics CC0 gdyby nie uczynna pszczoła na ramieniu Welesa świat nie miałby granic rozrastałby się nieustannie ogromna szujowata ziemia w płozach makrokosmosu lód i próżnia – piaski i kamienie zabrakłoby nieba może jedynie okryta płaszczem mgieł góra Świętowita praojca bogów i zielonych mórz konflikt Wołosa i Swaroga jego zwaśnionych synów ulepionych z cienia w kantonie łabędzia na morzu etnologów religii usłanych w światło i sól morskiej wody ziarenkiem piasku ciska na oślep byle jaki Swaróg kiełkuje ziemia od śliny Welesa pęcznieją wyplute lądy ach gdyby nie ów plan ta społeczna pszczoła co jest konsumentem poznalibyśmy wrogą nieskończoność my ludzie władcy rogatych kozłów rezydenci okrucieństwa oswojeni ze śmiercią – butą bożka piekieł a Bóg ten prawdziwy kijem wyznaczyłby granice naszego zepsutego świata — autor: Tomasz Kucina