Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2019

Próba nikczemnej historii

Obraz
graphics CC0 [2.09.2016 r.] Zlepieni z historycznej gliny niejeden gnije w dołach śmierci otwarte czaszki – głos zawiesisz MOC! łagrów. Kocka. i Katynia Jak paktowano pod przykrywką o „nieagresji”/ młot. swastyka WSTYD! utajniony miał protokół eliminować Godny Naród? Dziś białe plamy. świat na pokaz pozorne gesty ościennych mocarstw pod obeliskiem Westerplatte reprezentują kurs notable Junkers z playbacku głośno szumi kaźń i Golgota ludu miasta paradokument krzywd Wielunia na peryferiach w gruzach szpital! O oficerze. tym co zwątpił inny kapitan go zastąpił gdy rzygał ogniem Schleswig Holstein a bunkry grały z wydm melodię Nasz jeden na czterdziestu Szkopów! pod Wizną szarża patriotów to karabinów heavy metal klub Raginisa gra na wrogu Grzmij! w potylicę im strzelali za lasem świadkiem góra czaszek corpus delicti. bezzębny grzebień guziki z orłem zaśniedziałe! Wiesz. że wodował Liberator w zdradzieckich wodach Gibraltaru? na pokład wnieśli ciało wodza a córkę jego – im wydali? Niezł

Szkic w okamgnieniu wyobraźni

Obraz
graphics CC0 z czerwonych cegieł famuły na Księżym Młynie tak kiedyś funkcjonował świat? z kuchni do spiżarni prosto przez wąskie drzwi pod obrazkiem Scheiblera na jego przerzedzonych bokobrodach osiadało heliocentryczne słońce wpadające przez lufcik otwarty na oścież na fasadę fabryki i ceglany parkan wewnątrz obskurnej pakamery turpiczny zapach stęchlizny w skrzynkach słoiki smalec ze skwarkami kamionki pełne owoców i warzyw ubodzy kmiecie rewirów napływowi parobkowie i wyrobnicy majstrowie – salowi – rodziny wielodzietne popalający machorkę ojcowie we flanelowych koszulach czatujący na rogatkach zobaczysz tu wesołe miasteczko dzieci grające w klasy i berka marzące o wyimaginowanych awansach na obłych królów bawełny: cukrowa wata!… więc w nogi! bo matka wygna po wodę – do studni siurków zbereźne docinki przy karuzeli cycata sąsiadka wylewa brudy do ulicznego rynsztoka po nocnym rollercoaster z operatorem lunaparkowej kolejki — maj 2019 autor: Tomasz

Gdzie nie ma

Obraz
graphics CC0 przez świat grząski zaczerwieniony obosieczny przez ostrze obu stron genu przez mrok bluszcz uchwyt i kostur parawanu matecznik ostatniego gzymsu wijący się do góry jak macka kałamarnicy i spadający w odmęt odsieczy z przypadku ludzka nicość pazerna i plastyczna zwinna boska umęczona maleńka idiotyczna ofukana – wyje z bólu zimna jak zakompleksiony metal z kleszczem pomiaru w pozorowanym podkładaniu dłoni w tunelach z kwaśnego żelu w miejscach intymnych są punkty przetrwania gatunku z inkubatora do ciepła przychodzi do nas komiczny duch nadziei lękliwe jabłko Adama wzywa Boga harmonii i kształtu – na pomoc ogryzek przebija robak w kości łonowej pod krtanią podrażnionej żyły z jej wrzasku astronomii przez planet oś przepływa lawa śluzu łożyska w ciała inspekcji w uchu nietoperza na zaplątaniu strachu włoska struny głosowej nad kowadełkiem głuchej cywilizacji z nadliczbowych gestów i balansu od spierdolenia ciszy na jaką zabrakło patentu w morzu połogu i krzyku w szcze

Z loży masona

Obraz
graphics CC0 - mason się ceni unosi nos powyżej przeciętnego standardu jest katem zaniedbania wrogiem jednostek zaplutych mason nie znosi blamażu oddziela sekundy klepsydrą każde ziarenko jest ważne nie wolno mu bredzić i majaczyć zebrania chrzci markowym trunkiem studiował mechanikę płynów jakież brewerie?… a gdzieżby awanturka?! nic z tych bubli. żadnej plewy! przez jego koturnowe gardło! gracja i wyuczony wdzięk gżegżółka zamiast kukułki natrętna siła wyrazu. zmanierowany tembr nie siąka nawet w chusteczkę nie brzęczy papierośnicą marynarki skrapia: Bentley Vibrant Hibiscus Cliva Christiana Imperial Majesty buteleczka baccarat z białym diamentem telefon trendy. wypasiony zero tandetnych dzwonków rachunki płaci przed czasem nie nosi czerwonych skarpetek nie znosi być sporadycznym iii… nie wie gdzie człowiek ma srom — autor: Tomasz Kucina

Big Ben poezja

Obraz
graphics CC0 nucisz nieznana mi antymaterio kwitniesz ciszą kontemplacji jak Bodhidharma co dziewięć lat czekał pod murem Shaolin na jedyną audiencję a został zen mentorem jak liczba pi nieskończona władza miliarda cyfr po przecinku z trzydziestu paru obliczysz obwód znanego nam wszechświata z dokładnością pojedynczego atomu wodoru śpiewasz światłem gwiazdy północy wyemitowanym z przeszłości nie stoję na moście Golden Gate przestrzegam samobójców iluzoryczna poezjo jesteś mą Moną Lisą ukradzioną z Luwru jak inni ludzie przychodzę tutaj wpatrując się w puste miejsce i szukam celu to cała ludzkość podświadoma miara odstępu co wciska przycisk spacji sześć milionów razy na sekundę a straszy szeptem nieustannej ciągłości i cofasz mnie w przeszłość o kolejne pięć minut jestem londyński Big Ben co cofnął się w czasie pod naporem szpaka na minucie wskazówki — autor: Tomasz Kucina

Raban szuflad

Obraz
graphics CC0 ołówki – gumki – wieczne pióra kartki papieru napoczęte multimorficzny sprzęt poetów wszystkiego nie ukryjesz w ustach nie upakujesz w ludzkich mózgach ci – co się bawią w kalambury i wyciskają tusz do końca maniacy każdych długopisów pod strzechą z liter co rusz śpią i książek im pod głowę tron najmilszy posag ponad władzę szelest papieru – to majątek makulatury chełpią lobby w szuflad zakątkach kamuflują fluktuacyjną płynność myśli pinezek szwadron w palec kąsa kacerski obrzęd ukąszenia z kiełzna paszcz rześkich krzyczą na świat zapachem druku przesiąknięci poeci zaguśleni w przedmiot zeloci pełnych kałamarzy a dalej: to już wszystko jedno — autor: Tomasz Kucina

Hommage Inki

Obraz
graphics CC0 [w przypływie współczesnym wiary dla pięknej nadziei młodości] wolałaś się nie [zadurzać] wybrałaś miłość „Francuza” choć nigdy cię nie widziałem mój wiersz splótł się z twoim ciałem jesteś jak żona Cezara każdy chce twego ciała lecz ty sama przecież – wiesz że jesteś muzą „podejrzeń” – a jednak wziąłem cię czarem Wiednia to było takie proste czułe – łagodne – miłosne walcem nad modrym Dunajem powabem Mozarta i Haydna równością formy i treści symfonią co jest nienaganna dotarłem do twoich dreszczy z Katedry Świętego Stefana w uzd geometrii gotyku rwały się żądne usta pod aksamitem dotyku a oczy modre jak barok skrzyły tu pod ratuszem księżycem srebrzystą czarą i wielką gwiazdą wzruszeń w formie klasycznej sonaty poddałaś się zmiennym tematom a dalej była repryza powtórka tematów – w te lato gdy w parku wiedeńskim Prater jarałaś szalone cannabis walcem skusiłem cię – Inko znad słynnej opery głos wabił samego Placido Domingo — autor: Tomasz Kucina 

Trzy konie

Obraz
graphics CC0 jest we mnie „troje koni” a każdy inny od drugiego żywioły pod grzywą poezji gdy słowa w szyku jak centurioni pegazów się nie wyrzekam znów konie w pocie – a słowo – czeka „pierwszy koń” zimnokrwisty sterany kucyk roboczy silnym masywnym kopytem stuka w podnóżki tronów świetlistych i rymy pod trony jak Syzyf toczy udaje „erudytę” całkiem uroczy! „drugi koń” zgrabny arab w galopie z grzywą rozwianą to zwierzę inteligentne – z dużym temperamentem z Wezyra albo Szacha i nie dla niego siano „currus triumphalis” i pędem! – niedościgniony kanon a „trzeci koń” to jest Pegaz w pozłocie i z inkrustacji biało_czerwone skrzydła trzepocą w artykulacji we fleszach – nieoceniony jak miss foto czy gracji przemierza nieboskłony podpięty pod „tamten rydwan” – poetyzacji — autor: Tomasz Kucina

S(ł)oviansky

Obraz
graphics CC0 - z przekrwionej pochwy schowaj miecz żaden po kądzieli brat twojej piersi swiekry i jątrwy ciebie mi zazdroszczą nikt nie ma takiej jak ja amuletem belemnitowym zwodzisz Peruna twe kabłączki skroniowe płanetnica -sznurki na chmury worki na grad ciebie mi zazdroszczą jeziorowe Mamuny obwisłe sutki plejad wołosożary a smoki Welesa w czasie upałów spółkują trujące nasienie zatruwa studnie i źródła jam twój Chors czuły oblubieniec żywię się łuną księżyca w Noc Kupały odstraszam wilkołaki z ukąszeń utopielic tobie wypraszam bogomilstwo. — autor: Tomasz Kucina

Analiza wiersza K.I. Gałczyńskiego pt. "Ulica towarowa"

Obraz
                             graphics CC0    Analiza wiersza K.I. Gałczyńskiego pt. „Ulica towarowa” Wiersz: Tutaj wieczorem faceci grają na mandolinach i ręka wiatru porusza ufarbowane wstążeczki. W ogóle tu jest inaczej i gwiazdy są jak porzeczki, i jest naprawdę wesoło, gdy księżyc wschodzi nad kinem. Anioły proletariackie, dziewczyny, wychodzą z fabryk, blondynki smukłe i smaczne, w oczach z ukrytym szafirem jedzą pestki i piją wodę sodową niezgrabnie, pierś pokazując słońcu, piękną jak lirę A kiedy wieczór znowu wyłoni się z mandolin, a księżyc, co był nad kinem, za elektrownią schowa, mgłami i alkoholem ulica Towarowa rośnie i boli. K.I. Gałczyński 1929 Analiza wiersza: Wiersz Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego pt. „Ulica towarowa” to bilans w opisie bliżej nieokreślonego miasteczka, dokładniej jednej ulicy. W prologu to opis czysto proletariacki, status „społeczeństwa fabrycznego” świadomie i refleksyjnie umiejscowionego w rewolucji przemysłowej pomiędzy dwoma wojnami św

Monady

Obraz
graphics CC0 wszystko tłumaczą MONADY aż się zrobiłem nagle blady zapewne Leibniz – też gdy odkrył JE poczuł się słaby… lecz Bóg nam podarował – Te – jak słońce albo deszcz z porządkiem ustalonym z GÓRY że kłuje jeż – nie pies psu… gdzieżby tam… się takie bzdury chciało wyszczekać no wiesz? MONADY byty ekstremalne samotne – wielce indywidualne substancje żywe i duchowe niech ktoś podpowie… czy przezroczyste – czy kolorowe? wzajemna zgodność i odporność na wpływów zewnętrznych pokusę ( i choćbyś bardzo chciał… ) parł z animuszem nic tu nie wskórasz za dnia w południe albo nocą bo wszystkim rządzi GÓRA! to NIEBA pułap – nie złoty pociąg a idealizm obiektywny zarządza światem afirmatywnym więc jaka trafi ci się fura… zadecyduje GÓRA! a u Leibniza zwie się – Ona – harmonią przedustawną magnificenta w matematyce nieoznaczoną lub oznaczoną będzie całką albo różniczką określona sam nie pamiętam… tu do poetów wena powiada: SŁOWO – to też MONADA — autor: Tomasz Kucina

Niedosyt klasy i jakości

Obraz
graphics CC0 czym opisać niedosyt? niedosyt klasy i jakości… to kurtuazja i maniery? poziom dandysa? monokl przymocowany do wizytki co używa „szarych małych komórek” Herculesa Poirot… snobizm mozołu czy świat należy do arystokratów? reguła ratio – wygraża z sił nadprzyrodzonych? eksponat do gablotki kobieta do grandiflorum pierwsze jest podziwiane drugie jest podziwiane i pachnie mozolny blichtr z Beau Brummell’a czy Oscara Wilde’a alibi to triolet ABaAabAB tak ślicznie potrafił Mickiewicz i jeszcze Tomasz Zan… cóż – boli niedosyt dzieła… antropologia kultury przekracza etniczne granice zasieki smaku – dobrego wychowania stronniczość … i własna konstruktywna buta — autor: Tomasz Kucina

Analiza wiersza K. Przerwy-Tetmajera pt. " Credo"

Obraz
fot; CC0 symbolika współczesna wiersz: Kazimierz Przerwa-Tetmajer Credo– Jutro?… Nie wierzę, aby lepiej było i nie zazdroszczę już tej wiary – dzieciom… Po co się łudzić? Wydarte stuleciom posępne, smutne, zimne doświadczenie złudzeniom wszelkim na czole wyryło: „Śmierć i nicestwo!”… zabiło złudzenie… I tylko dziwna, mistyczna, szalona chęć tą ohydną wstrząsnąć ziemi bryłą, świat cały, jak jest, pochwycić w ramiona, z posad go dźwignąć i na nowe koła jakie bądź rzucić, gdy te, co go toczą, we łzach się pławią i we krwi się broczą; i tylko głos ten, co nas w noce woła z złem walczyć nie przez ufność odrodzenia, lecz przez nienawiść ku złemu dla złego i żądzę, ssaną z powietrzem, niszczenia: jest naszą wiarą. A choć czasem ona omdlewa w piersiach, to wnet zmartwychwstawa, jako z popiołów Feniks, odrodzona, i jak kometa błyska ludziom krwawa, której płomienie może świat zażegą. My nienawidzim zła dzisiejszej doby – – jutro?… To jutro?… Jutro, marzyciele, przeklinać własne

Analiza wiersza 'samotność' KK Baczyńskiego

Obraz
graphics CC0  „Saotność” O! nie jestem człowiekiem: huczy noc nade mną. Płomień mój jak anioły odchodzące w ciemność. Ogromne, całe w blasku sine piętna czasu jak odrzucone w wieczność pokolenia głazów. O! nie jestem człowiekiem. Koła nieboskłonów trzeszcząc suną przeze mnie ziemią ocaloną. Ocaloną? Czas taki: tak dawno; już nie wiem, już nie pomnę, kto ziemię tak odcisnął w niebie, wiem tylko żem zgubiony, o, ten czas bez ludzi to bez twarzy zwierciadło, które z wolna studzi jakieś płomienie mroczne, kształty w siebie zbiera, i ja w nim bez odbicia, i ja w nim umieram. O,, dajcie mi spojrzenie, przywróćcie choć przyśpiew żuków w lwiej paszczy, choć do oczu liście mi przyłóżcie, bym poznał jeden nerw nie ciemny i jeden kolor żywy i nie nadaremny. Nie ma ludzi. To tylko tragiczność tak krzepnie w pomniki fantastyczne rosnące beze mnie i poza mną rosnące. Wzrok ich jak zasłona i za grzech pierworodny odjęte ramiona. O, daj mi ten grzech poznać. Nikt na mnie nie woła. O, daj mi choć s

Święto słonia w Tajlandii

Obraz
graphics CC0 20.11.2015./g.18.53 freedom animals! stiukowa figurka słonia święto w Surin a tam pod żywą trąbą kapelusz kornaka – szary ananas rypsowa taśma otacza wielkie rondo słoń słucha pana Hinduski tańczą na placu w dłoniach kwiaty lotosu zapach gulaszu syngaleskiego króla włożą prosto do kosza słoń ma na imię Kandula przyśnił się matce Buddy i wszedł do jej łona – natura kwiatem zakwitła pokusy a drugi słoń z tej legendy króla niósł Elahara wołają doń figurenty do boju: Maha Pabbata! autor: Tomasz Kucina

W Meksyku

Obraz
graphics CC0 Na rubinowym ołtarzu już karzeł  w czerwieni chyli swe czoło ku Mesa del Norte i smętni w akordach bladobrązowa cytra tu dingo się kłania przecudnym aportem przed panem wracając z psich wypraw U stóp bestia dzika pokłada się miękko w puszystym  arrasie unurza swój łeb i gładzi psie runo zmarszczoną ręką brązowy Astek mechacąc swój  pled Na Głowie Olmeka kamorra się chełpi macki ukryła śród piasku marzeń twarda agawa w kolczastej cierni jej skóra skwierczy w słonecznym żarze Gdy w  cieniu sombrerro na szczudłach zmierzchu starzec piccolo wydmie w fanfarach w gęstej melodii w ciężkim powietrzu zdusi się senna Guadalajara W cytrusach się skryją herbowe kwezale lamety trenów  zawisną na kłączach pstrym szlaczkiem  musną owoce dojrzałe ptasia to noc podfrunie gorąca I uśnie to miasto w przelewie tequili i  przyśnie na moment w specjałach mezcal gdy na dnie butelki w kokonie motylim w rauszu się ziści Meksyku czar — autor: Tomasz Kucina