Sen nocy letniej Sundarbanów
dziś
przyśnił mi się bengalski oryl
zapyziały
skośnooki biedak
z
kawałkiem kija czy wiosła w dłoni
wśród
bandy wąsiastych daaku –
przemytników soli
płynął
po rzece pełnej krokodyli pod kościstą banderą
gdy
nagle:
zachód
słońca podświetlił srebrne ryby w strumieniu
gdzieś
daleko na lazurowej wysepce tygrys bengalski
wystrzelił
białym kłem z labiryntu dżungli
zaciągnął
w krzaki rogatego gaura i zagrzebał w liściach.
wyspy
piaszczyste poprzecinane licznymi kanałami
w
meandrach rwących potoków…
świat
to jawnie antytetyczny. żółw batagur
zagląda
ci w oczy… lasy tu tarczą przeciw huraganom
zatrzymują
cyklony na wielkich drzewach keora
piasek
przesuwa klepsydry tworząc nowe mikro-kontynenty
uczynny
żeglarz dobija do brzegu mętnej rzeki
odgarnia
kosturem gęste zarośla…
żołny.
tkacze i perkołyski… skrzeczą na alarm!
gniazd
pilnują w komyszach namorzynowych lasów
nasz
flisak klnie w sundarbany
w
mięsistym dialekcie
chwytając macek mangrowej dżungli
pod jedną z lian podszywa się… łuskonośny wąż!
skrycie
przepełza… po krtani poszarpanego snu…
wybudza mnie z koszmaru… uff! gada tu nie ma!
to
tylko twoja maleńka śliczna dłoń!
plus…
duszny zapach ylangu!
Heleno
do
Demetriusza…
nie
przeginaj!
—
*daaku (hin.) - (ang.) dacoit - bandyta, oszust, rzezimieszek
*wersja oryginalna-ostateczna
autor: Tomasz Kucina
Komentarze
Prześlij komentarz