Sen nocy letniej Sundarbanów

graphics CC0 dziś przyśnił mi się bengalski oryl zapyziały skośnooki biedak z kawałkiem kija czy wiosła w dłoni wśród bandy wąsiastych daaku – przemytników soli płynął po rzece pełnej krokodyli pod kościstą banderą gdy nagle: zachód słońca podświetlił srebrne ryby w strumieniu gdzieś daleko na lazurowej wysepce tygrys bengalski wystrzelił białym kłem z labiryntu dżungli zaciągnął w krzaki rogatego gaura i zagrzebał w liściach. wyspy piaszczyste poprzecinane licznymi kanałami w meandrach rwących potoków… świat to jawnie antytetyczny. żółw batagur zagląda ci w oczy… lasy tu tarczą przeciw huraganom zatrzymują cyklony na wielkich drzewach keora piasek przesuwa klepsydry tworząc nowe mikro-kontynenty uczynny żeglarz dobija do brzegu mętnej rzeki odgarnia kosturem gęste zarośla… żołny. tkacze i perkołyski… skrzeczą na alarm! gniazd pilnują w komyszach namorzynowych lasów nasz flisak klnie w sundarbany w mięsistym dialekcie chwytając macek mangrowej dżungli pod jedną z lian podsz...